Baby Boom.

by - 5:15 PM

ENG

What's done is done. You are pregnant. Planned, whether no, at the thought of the new life growing in your body, you got wings and you are the happiest woman in the world.
Super, you received the greatest gift that exists. Now the choice is yours: to be pleased with a blessing with your partner, the family and close friends, or to make every detail available in the Internet. What do you choose?
I guess, that majority of us, women, despite everything, puts the privacy, both own, as well as of unborn child above all, because after all it is the most important, and why would the wide Internet audience be supposed to follow every change in the body and the life of a mother-to-be and to be notified about every examination and new clothes bought for the baby? Privacy, safety, protection... Sounds logically, hmm?
So why for some women, the first reaction to the news about pregnancy, is creating the page on Facebook where they are relating the duration of their different condition starting from a pregnancy test, all the way to the birth, or horror of horrors (!), creating the special separate, public account on Instagram, devoted to the everyday or almost everyday photoreport of the growing belly, for adding baby scans, announcing every lasting week of pregnancy, size of the foetus, amount of days left to the childbirth, uploading films recording movements of the baby visible through the belly, for boasting about every purchased thing from the layette for the newborn baby... And of course it can't be forgotten about public informing people, how often it is necessary to use the toilet, because the baby is pressing the bladder, or how very much pain of the spine is bothering them, and of course announcing that a baby growing under the heart is a 50% of mum and the 50% of dad, as if nobody knew about it... God, really? Whether only I think, that instead of announcing for everyone around and to inform about all symptoms and details of the duration of own pregnancy in the social media, better is to disappear from this sphere of the Internet and to keep this priceless time for oneself, not sharing out what should stay in the closed circle of the closest people...?
Personally I think that something like that is inadmissible and I can't imagine this type of behavior from my side, ugh, it's even unbelievable to me, how could I expose myself and the baby to thousands of nosy eyes, being aware of the fact that not everyone who is closely keeping up with me and following every my step, is somebody who bestows me sympathy...
Unfortunately, but as can be seen, not every woman realizes the possible consequences of sharing pregnancy, and then photos of the child in the social media... It is pity that they don't have even a bit of empathy towards the own baby, which privacy and its protection should be their highest priority, and in many cases, they are losing with the ruthless fight for getting Internet fame...



PL

Stało się. Jesteś w ciąży. Planowanej, czy nie, na myśl o nowym życiu, które w tobie rośnie, wyrosły ci skrzydła i jesteś najszczęśliwszą kobietą na świecie.
Super, otrzymałaś największy dar, jaki istnieje. Teraz wybór należy do ciebie: cieszyć się błogosławieństwem z partnerem, rodziną i najbliższymi osobami, czy udostępniać każdy szczegół w internecie. Co wybierasz?
Podejrzewam, że większość z nas, kobiet, mimo wszystko stawia na prywatność, zarówno swoją, jak i nienarodzonego dziecka, bo przecież to ono jest najważniejsze, a po co szeroka internetowa publiczność ma bacznie obserwować każdą zmianę w ciele i życiu przyszłej matki i być na bieżąco z każdym badaniem i nowym ubrankiem zakupionym dla malucha? Prywatność, bezpieczeństwo, ochrona... Brzmi logicznie, hmm?
Dlaczego więc dla niektórych kobiet, pierwszą reakcją na wieść o ciąży, jest założenie strony na Facebooku, gdzie relacjonują przebieg swojego odmiennego stanu od testu ciążowego, aż do narodzin, albo o zgrozo (!), stworzenie specjalnego osobnego, publicznego konta na Instagramie, poświęconego codziennej lub niemalże codziennej fotorelacji rosnącego brzucha, zamieszczaniu zdjęć usg, informowaniu o każdym trwającym tygodniu ciąży, rozmiarze płodu, dniach pozostałych do porodu, wrzucaniu filmików rejestrujących ruchy dziecka widoczne przez brzuch, chwaleniu się każdą kolejną rzeczą z wyprawki dla noworodka... No i oczywiście nie można zapomnieć o publicznym informowaniu ludzi, jak to często trzeba korzystać z toalety, bo maleństwo naciska na pęcherz, czy jak bardzo dokucza ból kręgosłupa i ogłaszaniu, że rosnące pod sercem dzieciątko to 50% mamy i 50% taty, jak gdyby nikt o tym nie wiedział... Boże, naprawdę?
Czy tylko ja uważam, że zamiast obwieszczać wszystkim wokoło i zdradzać wszelkie objawy i szczegóły z przebiegu swojej ciąży w mediach społecznościowych, lepiej jest zniknąć z tej sfery internetu i zachować ten cenny czas dla siebie, nie uzewnętrzniając tego, co powinno pozostać w zamkniętym kręgu najbliższych...?
Osobiście uważam, że coś takiego jest niedopuszczalne i nie wyobrażam sobie tego typu postępowania z mojej strony, ba, nawet w głowie mi się nie mieści, bym mogła narazić siebie i dziecko na tysiące ciekawskich oczu, mając świadomość tego, że nie każdy kto bacznie śledzi każdy mój krok, jest kimś, kto darzy mnie sympatią...
Niestety, ale jak widać nie każda kobieta zdaje sobie sprawę z możliwych konsekwencji dzielenia się ciążą, a następnie zdjęciami dziecka w mediach społecznościowych... Szkoda, że nie potrafią wykazać się ani odrobiną empatii w stosunku do własnego malucha, którego prywatność i jej ochrona powinny być ich najwyższym priorytetem, a w wielu przypadkach, przegrywają one z bezwzględną walką o zdobycie internetowego fejmu...

You May Also Like

0 comments