MagdaleneAnne  Blog ★

ENG

I used to write about originality in everyday life, as a human, but if you are interested in this topic, I invite you to review previous posts, because today it's not gonna be about it.
Quite long-lasting observations made me openly refer to a concerning phenomenon that appeared in the blogosphere, concretely,  to plagiarism. More and more often, I can see that on many blogs in a short period of time appear confusingly similar to each other posts, if not exactly identical. Meeting with something like that, I feel embarrassed, because to put it mildly, copying someone else's work is cheeky and rude. Apart from the fact that expropriating other person's intellectual property is a lousy thing and people who do it represent a really low level, plagiarism is primarily theft. The same as stealing something from a shop or a car from the parking lot. Theft is a theft, and a man who is divesting someone of something they have created on their own is an ordinary thief.
I myself was in a situation when a certain girl started a blog and rewrote actually all of my content, including my description of myself, and changing only the name for her own. Information about it came to me shortly after that person started spreading her website in social media, writing that she finally experienced a shot of creative inspiration and fulfills her dream of running her own blog... There were people who quickly caught the cheating delinquent, noting a shocking resemblance to the content on my site. It lasted few weeks, hundreds of versions of her explanations, that she only got inspired and didn't want to copy my texts (but she exactly did it word to word), luckily after several interventions her blog disappeared in the abyss of nothingness and didn't show up anymore and she received a stream of unfavorable opinions and bitter words from people who had read her "work".
So a few words to those who went through such a business, or just plan it... Think before you do this, because you won't achieve any success, and the theft of content created by someone else sooner or later comes to light, and your image, especially as bloggers, will be ruined, especially that intellectual property is protected by law and any violation of it, may result in more or less serious consequences, and rather nobody needs it, right?




PL

Kiedyś pisałam o oryginalności w życiu codziennym, jako człowiek, ale jeśli jesteście zainteresowani tym tematem, zapraszam do przejrzenia wcześniejszych postów, bo dzisiaj nie o tym.
Dość długotrwałe obserwacje skłoniły mnie do tego, żeby otwarcie odnieść się do pewnego niepokojącego zjawiska, które pojawiło się w blogosferze, a mianowicie, do plagiatu. Coraz częściej widzę, że na wielu blogach w krótkim okresie czasu pojawiają się łudząco podobne do siebie posty, o ile nie wręcz identyczne. Spotykając się z czymś takim, czuję zażenowanie, bo delikatnie mówiąc, kopiowanie czyjejś pracy jest bezczelne i chamskie. Pomijając już fakt, że przywłaszczenie sobie własności intelektualnej innej osoby jest rzeczą podłą i ludzie, którzy to robią reprezentują sobą naprawdę niski poziom, plagiat jest przede wszystkim kradzieżą. Taką samą jak ukradzenie czegoś ze sklepu czy samochodu z parkingu. Kradzież jest kradzieżą, a człowiek, który odbiera drugiemu człowiekowi coś, co samodzielnie stworzył - jest zwykłym złodziejem.
Sama byłam w sytuacji, kiedy pewna dziewczyna założyła bloga i przepisała na niego praktycznie całą treść z mojego, włączając w to mój opis siebie, a podstawiając tylko swoje imię. Informacja o nim trafiła do mnie wkrótce po tym, jak osoba ta zaczęła rozpowszechniać swoją stronę w mediach społecznościowych, pisząc, że w końcu doznała przypływu weny twórczej i spełnia swoje marzenie o prowadzeniu własnego bloga... Znalazły się osoby, które bardzo szybko wyłapały oszustwo delikwentki, zauważając uderzające podobieństwo do treści zawartej na mojej stronie. Trwało to kilka tygodni, setki wersji jej tłumaczenia się, że ona tylko się inspirowała i wcale nie chciała przekopiować moich tekstów (ale i tak zrobiła to co do słowa), na szczęście po kilku interwencjach jej blog zniknął w otchłaniach nicości i więcej się nie pojawił, a na nią spłynął strumień nieprzychylnych opinii i ostrych słów od osób, które zdążyły jej "dzieło" przeczytać.
Tak więc kilka słów do tych, którzy mają taki interes za sobą, lub dopiero go planują... Zastanówcie się, zanim to zrobicie, bo żadnego sukcesu takim działaniem nie osiągniecie, a kradzież treści tworzonych przez kogoś innego prędzej czy później wyjdzie na jaw, a wasz wizerunek, zwłaszcza jako blogerów zostanie zrujnowany, tym bardziej, że własność intelektualna jest chroniona przepisami prawnymi i każde jej naruszenie, może skutkować mniejszymi lub większymi konsekwencjami, a to chyba nie jest nikomu potrzebne, prawda?


Share
Tweet
Pin
Share
No comments

Some people from an early age grow up in the belief that they will sacrifice their lives to work on board the aircraft. Just feel that they are made for it, that they were born to fly and can't imagine following any other path than this one. 
Others, at some point, realize that the job of a stewardess or steward simply interests them more than all other professions, they would like to try, but... They are afraid, don't know how, whether they are fit to that and what's the most important - where and how to start.

And how was it with me? What made me become a flight attendant? Did I know from the beginning that I wanted to work among clouds in the sky and followed my heart as long as I achieved it?
Well, no. Although since I remember, whenever I was on various occasions at the airport (and I traveled quite often), I stood by the window looking at the airplanes with admiration in my eyes, as if they were angels who just came down from the sky, being on board felt like in paradise, and additionally was a person who the structure and operation of almost all types of existing passenger aircraft in the world and the history of air accidents and disasters knows inside-out, I would never have thought before that I would fly, however not as a passenger, but as a cabin crew. And believe me or not, if anyone even a year ago told me that I will fulfill myself today, living literally in the sky, I would have laughed and told a man to go and see the doctor, because I think they're crazy. And yet, today I am, I'm flying, enjoying life and admire the view of the earth from a bird's eye view. So how did it happen that I decided to apply for recruitment to airlines? The story is simple and not too complicated, even quite light and a bit funny, because... To try my strength in the aviation, made me... Just one song! Yes, exactly like that, on a sunny day my headphones played a holiday (no, absolutely not Despacito, which I sincerely hate, and I know that for most of you it was the first picture of "holiday song" ) and suddenly in front of my eyes I had a vision of myself, walking through the airport in uniform and with a suitcase in my hand. Moment after that, a hurricane started to swirl in my mind, that maybe it is something for me, that maybe I should try, check myself, because I always liked to fly, actually I loved it a lot, but I didn't think about the stewardess profession, although I could. I had the good conditions, the passion, and yet never before such an idea appeared on my mind, even for a moment.
And so I started looking for the websites of various airlines in search of recruitment announcements for the cabin crew position, until finally I found something good for a beginner who has never worked in this field before, I sent my CV, soon afterwards to my great surprise I got an invitation to a multi-stage Assessment Day, which, as it turned out later, ended successfully for me and... This way with the e-mail notifying about the results of the recruitment process that came to me after eight long days of waiting and led to tears flowing from my eyes and making me cry like a baby - my flying adventure began, which very soon has become my way of life. 
Some time ago I couldn't imagine myself as a flight attendant, today I can't imagine going through life by any other way than this air and winged one. Now aviation is a part of me, something that is my oxygen, my blood and propulsion. Flying is something that gives me power, what allows me to fly up and something about what I have serious plans for the future. Because my wings are just starting to spread. 
As you can see, sometimes it's enough to take one impulse, one step to discover a calling of life. 
It was just so short time ago when I was crawling in the Irish airlines, and now I'm in the process of changing the board for the one of much higher rank, and which airline has taken me under its wings? You will find out soon ✈️






Niektórzy już od najmłodszych lat dorastają w przekonaniu, że swoje życie poświęcą pracy w samolotach. Po prostu czują, że są do tego stworzeni, że urodzili się, by latać i nie wyobrażają sobie pójścia inną drogą, niż właśnie ta. 
Inni zaś w pewnym momencie uświadamiają sobie, że zawód stewardessy czy stewarda zwyczajnie interesuje ich bardziej niż inne profesje, chcieliby spróbować, ale... Boją się, nie wiedzą jak, czy się nadają i co najważniejsze - od czego tak naprawdę zacząć.

A jak było ze mną? Co sprawiło, że zostałam stewardessą? Czy od początku wiedziałam, że chcę pracować w chmurach i podążałam za głosem serca tak długo, aż udało mi się to zrealizować? 
Otóż nie. Mimo, że od kiedy pamiętam, zawsze gdy tylko byłam z różnych okazji na lotnisku (a podróżowałam dość często), stałam przy szybie patrząc na samoloty z zachwytem w oczach, jakby były aniołami, które właśnie zeszły z nieba, przebywając na pokładzie czułam się jak w raju, a dodatkowo byłam osobą, która budowę i funkcjonowanie niemalże wszystkich typów istniejących samolotów pasażerskich i historię wypadków i katastrof lotniczych zna na pamięć, nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że kiedyś będę latać, jednak nie w roli pasażera, a jako cabin crew. I wierzcie mi lub nie, gdyby ktoś jeszcze rok temu powiedział mi, że dziś będę się spełniać żyjąc dosłownie w przestworzach, parsknęłabym śmiechem i kazała człowiekowi iść się leczyć, bo chyba zwariował. A jednak, dzisiaj jestem, latam, cieszę się życiem i delektuję widokiem ziemi z lotu ptaka. Więc jak to się stało, że w ogóle zdecydowałam się zgłosić na rekrutację do linii lotniczych? 
Historia prosta i niezbyt skomplikowana, a wręcz dość lekka i nieco śmieszna, bo... Do spróbowania swoich sił w lotnictwie skłoniła mnie... Jedna piosenka! Tak, dokładnie tak, pewnego słonecznego dnia przez moje słuchawki płynął wakacyjny kawałek (nie, absolutnie nie Despacito, którego szczerze nie znoszę, a wiem, że dla większości z was było pierwszym skojarzeniem "wakacyjnej piosenki" ) i nagle przed oczami zaświeciła mi wizja siebie, idącej przez lotnisko w mundurze i z walizką w ręce. Chwilę po tym, po głowie zaczął krążyć mi huragan myśli, że może to jest coś dla mnie, że może powinnam spróbować, sprawdzić swoje siły, bo przecież od zawsze lubiłam latać, a wręcz to kochałam, ale o zawodzie stewardessy nie myślałam, a mogłam. Miałam do tego warunki, zamiłowanie, a jednak nigdy wcześniej taki pomysł nawet na chwilę nie pojawił się w mojej głowie. 
I tak oto zaczęłam przeglądać strony internetowe różnych linii lotniczych w poszukiwaniu ogłoszeń o naborze na stanowisko cabin crew, aż w końcu znalazłam coś dobrego dla osoby początkującej, która nigdy dotąd w tej dziedzinie nie pracowała, wysłałam swoje CV, wkrótce potem ku mojemu wielkiemu zdziwieniu dostałam zaproszenie na kilkuetapowy Assessment Day, który jak się później okazało, zakończył się dla mnie pomyślnie i... Tak właśnie mailem z wynikami rekrutacji, który dotarł do mnie po ośmiu długich dniach oczekiwania i doprowadził do łez płynących z oczu jak u niemowlaka - rozpoczęła się moja latająca przygoda, która stała się moim sposobem na życie. 
Kiedyś nie potrafiłam wyobrazić sobie siebie jako stewardessy, dzisiaj nie potrafię wyobrazić sobie przejścia przez życie inną drogą, niż ta powietrzna i skrzydlata. Teraz lotnictwo to część mnie, coś, co jest moim tlenem, krwią i napędem. Latanie to coś, co daje mi siłę, co pozwala piąć się w górę i z czym wiążę poważne plany na przyszłość. Bo moje skrzydła dopiero się rozwijają.
Jak widać czasem wystarczy jeden impuls, jeden krok, by odkryć w sobie życiowe powołanie. 
Dopiero co raczkowałam w irlandzkich liniach, a teraz już jestem w trakcie zmiany pokładów u przewoźnika znacznie wyższej rangi, a jaka linia przyjęła mnie teraz pod swoje skrzydła? Tego dowiecie się wkrótce ✈️

Share
Tweet
Pin
Share
No comments

ENG

What does the blogger's life look like? Is it a fairy tale from unreal reality? Do they live like anyone else? Or is it simply tiring?

Those questions at first sight may seem insane. After all, a blogger is an ordinary person, the same as everyone who lives and breathes. And yet, I have heard these questions many many times in person, or I've read somewhere on internet forums.
So how does it really look like? Fairy tale? Ordinariness? Hassle? Is it continuous running in search of inspiration, new topics, information, places for photos? Or... As many people think, a blogger is a person who sits at home on the butt and does nothing at all, and once in a while, writes something on the laptop, throw it into the internet and that's all?
And the truth is, at least from my experience, it's neither one nor the other. There is no mad pursuit of finding a "good background" for photos, or ripping out the veins to find inspiration, even if forced, or sitting on the butt and doing nothing. There is calm, no pressure, if I have time and a good idea for a new text, I write it, and pictures... Do they always have to be done on the same day or week when the article is added? Of course not. If I followed the principle of "New post, fresh photo", I suspect that I wouldn't have ran a blog at all, especially combining it with work and family, I would only kill my mind with thinking where to go to "make a great photo today"... And yet having the own website isn't about turning it into obsession that becomes more important than all other matters. On my blog there are photos from different periods of time, one day I took it a day before adding to the blog, another month or even a year before, because I found them in the gallery and I liked them so much that I decided to publish them.
The same goes about inspiration, do I scrabble the depths of the Internet or meditate to find the inspiration? No. On the contrary, everything I write about here has a direct connection with my life, it's based on my personal experience and nothing is taken "from the air". In my planner, there is a list of dozens of topics, which I want to describe here and I know I will do it. Sometimes the idea comes under the impulse of the moment, sometimes it's saved in a notebook and waits weeks for me to find enough time to publish it, because on the contrary to what some people think, creating a blog posts doesn't take a few minutes, just sketching the Polish version takes a lot of time, then once more time to translate it into an alternative English version, so that every reader could understand, where all that needs to be put between the activities and duties of everyday life.
This is how the blogger's reality looks like. It's neither filled to the brim with black nor covered with brocade. Oh, the life of an ordinary man, not any fairy or magical creature who, apart from everyday life, still has a passion that doesn't give up despite adversity.





PL

Jak wygląda życie blogera? Czy to bajka z odrealnionej rzeczywistości? Czy żyje jak każdy? A może to po prostu męczące?

Pytania na pierwszy rzut oka mogą wydawać się niepoważne. Przecież bloger to zwykły człowiek, taki sam jak wszyscy, który żyje i oddycha. A jednak już wielokrotnie takie pytania usłyszałam osobiście, czy przeczytałam gdzieś na forach internetowych.
Więc jak to tak naprawdę wygląda? Bajka? Zwyczajność? Mordęga? Czy to ciągłe bieganie w poszukiwaniu inspiracji, nowych tematów, informacji, miejsc do zdjęć? Czy... Jak sądzi wielu, bloger to osoba, która siedzi w domu na tyłku i nie robi zupełnie nic, a raz na jakiś czas skrobnie sobie coś w komputerze, wrzuci do internetu i to wszystko?
A prawda jest taka, przynajmniej z mojego doświadczenia, że to ani jedno, ani drugie. Nie ma ani szaleńczego uganiania się za odnalezieniem "dobrego tła" do zdjęć, ani wypruwania sobie żył o znalezienie inspiracji, choćby na siłę, ani siedzenia na tyłku i nic nie robienia. Jest spokój, zero parcia na szkło, jeśli akurat mam czas i dobry pomysł na nowy tekst, piszę go, a zdjęcia... Czy one zawsze muszą być zrobione w tym samym dniu czy tygodniu, kiedy dodawany jest artykuł? Oczywiście, że nie. Gdybym kierowała się zasadą "Nowy post, świeże zdjęcie", podejrzewam, że nie wyrobiłabym się z prowadzeniem bloga wcale, zwłaszcza łącząc to z pracą i rodziną, tylko zachodziłabym w głowę gdzie tu się wybrać, żeby "jeszcze dzisiaj zrobić super fotkę"... A przecież to nie na tym polega, żeby prowadzenie własnej strony w internecie przekuwać w obsesję, która staje się ważniejsza od wszystkich innych spraw. U mnie pojawiają się zdjęcia z różnych okresów czasu, raz zrobione dzień przed dodaniem na bloga, innym razem miesiąc czy nawet rok wcześniej, bo znalazłam je w galerii i tak mi się spodobały, że postanowiłam je opublikować.
To samo tyczy się inspiracji, czy przegrzebuję czeluście internetu albo medytuję w poszukiwaniu natchnienia? Nie. Wręcz przeciwnie, wszystko, o czym piszę tutaj ma bezpośredni związek z moim życiem, jest oparte na moich osobistych doświadczeniach i nic nie jest wzięte "z powietrza". W moim dzienniku jest spisana obecnie lista kilkudziesięciu tematów, które chcę tutaj opisać i wiem, że to zrobię. Czasem pomysł powstaje pod wpływem chwili, czasem jest zapisany w notatniku i czeka tygodniami, aż znajdę wystarczająco dużo czasu, żeby go opisać, bo wbrew temu, co niektórym się wydaje, stworzenie wpisu na bloga wcale nie zajmuje kilku minut, samo naszkicowanie wersji polskiej zjada sporo czasu, później drugie tyle przetłumaczenie jej na alternatywę anglojęzyczną, żeby każdy czytający mógł zrozumieć, gdzie wszystko to trzeba ulokować między zajęciami i obowiązkami dnia codziennego.
Tak wyglądają realia blogera. Nie są ani po brzegi wypełnione czernią, ani wysmarowane brokatem. Ot, życie zwykłego człowieka, nie żadnej wróżki ani magicznej istoty, który oprócz codzienności, ma jeszcze pasję, z której nie rezygnuje mimo przeciwności losu.

Share
Tweet
Pin
Share
No comments

ENG

No, the title of this post is not a trick or trap.

There is something that I've been hiding for a long time... And concretely - YES, I AM A FLIGHT ATTENDANT!
For some time my life has been going on in the sky, and the countries where I live and where I stay change as if in a kaleidoscope. For those who follow me in social media it's nothing new, but for most of you it's probably quite a big surprise. I'm not wrong, right? 😉

Today's post officially initiates a series of articles about the Life and Work of Cabin Crew from the backstage, which will be regularly published on my blog, and you will find them in a newly created menu, what seems to me that will find many readers interested in the topic.

What can you expect?
Based on my own experience posts about the advantages and disadvantages of this profession, motivation on how to find power in yourself, requirements for cabin crew candidates, recruitment to various airlines, training course, exams, work, the lifestyle of the flight attendant and whether life in clouds can be accommodated with private life, relationship and family... And about many others.

Interested? You wonder why I kept it in secret for so long? I invite you to read more articles from the Flight Attendant series, because I haven't written anything about myself yet, and the best is yet to come!




PL

Nie, tytuł tego posta to nie żadna zmyłka ani też pułapka.

Jest coś, co dość długo przed Wami ukrywałam... A mianowicie - TAK, JESTEM STEWARDESSĄ!
Od pewnego czasu moje życie toczy się w przestworzach, a kraje, w których przebywam zmieniają się jak w kalejdoskopie. Dla tych, którzy obserwują mnie w social mediach to nic nowego, jednak dla większości z Was to zapewne niemała niespodzianka. Nie mylę się, prawda? 😉

Dzisiejszy post oficjalnie zapoczątkowuje serię artykułów o Życiu i Pracy Cabin Crew od kuchni, które będą regularnie publikowane na moim blogu, a znaleźć je można będzie w nowo powstałym menu, co wydaje mi się, że znajdzie sobie wielu chętnych i zainteresowanych tematem czytelników.

Czego można się spodziewać?
Bazujących na moim doświadczeniu postów o wadach i zaletach tego zawodu, motywacji jak znaleźć w sobie siłę, wymaganiach wobec kandydatów na personel pokładowy, rekrutacji do różnych linii lotniczych, poprzez trening, egzaminy, pracę, aż po styl życia jaki prowadzi stewardessa i czy życie w chmurach da się pogodzić z życiem prywatnym, związkiem i rodziną...  I wielu innych.

Zainteresowani? Zastanawiacie się, dlaczego trzymałam to w tajemnicy tak długo? Zapraszam do czytania kolejnych wpisów z serii Flight Attendant, bo nie napisałam Wam o sobie jeszcze wszystkiego, a najlepsze dopiero nadejdzie!

Share
Tweet
Pin
Share
No comments

ENG

Hello everyone!
First of all - I know, I know, I failed. I haven't spoken to you here almost all of December, for what I am very sorry, but to be honest I couldn't sit down with my laptop and work on new posts, although I have plenty of stuff to describe and new photos and would like to show them to you, however, the lack of time has done its job. Currently, I'm going through a very difficult and busy period in my life, what is why I spent last time in... London, which is slowly becoming my new home. It was the first time in my life when the Christmas time passed to me in England. Although filled with a lot of activities, every day spent in the United Kingdom was something beautiful, at any moment I could feel the magic and atmosphere of London Christmas around me. Everywhere ornaments, lights, carolers, streets shimmering with a colorful glow, angels over our heads... Something amazing. There was no way that even the most overworked man wouldn't stop for a moment and not be impressed with the performance that was taking place around. However, I... Well, work, work, taking care of many things and only a few days left there for pleasure, such as total sacrificed to a loved one, without worries and bothering about other matters. At least these few moments in the holiday muddle could be spent only together. I hope that now you understand why I wasn't here, and if not yet, my next post will reveal to you the secret, why I have been so rare on the blog for a long time.

And now I'd like to wish you all the best in 2019, let your dreams come true, and the smile never come off your face. Happy New Year! 🎉




PL

Cześć wszystkim!
Przede wszystkim - wiem, wiem, zawaliłam. Nie odzywałam się do Was tutaj prawie wcale przez cały grudzień, za co przepraszam, jednak szczerze mówiąc nie miałam możliwości spokojnie usiąść przy laptopie i popracować nad nowymi postami, mimo, że materiału do opisania i nowych zdjęć mam mnóstwo i chętnie bym je Wam pokazała, jednak brak czasu zrobił swoje.
Obecnie przechodzę przez bardzo trudny i zatłoczony różnymi ważnymi sprawami okres w życiu, przez co ostatni czas spędziłam w... Londynie, który powoli staje się moim nowym domem. Był to pierwszy raz w moim życiu, kiedy czas okołoświąteczny upłynął mi w Anglii. Mimo, że wypełniony mnóstwem zajęć, każdy dzień spędzony w Wielkiej Brytanii był czymś pięknym, w każdej chwili wyczuwałam otaczającą mnie magię i klimat londyńskiego Bożego Narodzenia. Wszędzie ozdoby, światełka, kolędnicy, ulice mieniące się kolorowym blaskiem, anioły nad głowami... Coś niesamowitego. Nie było możliwości, żeby nawet najbardziej zapracowany człowiek chociaż na chwilę nie przystanął i nie zachwycił się przedstawieniem, które rozgrywało się wokoło. Jednak ja... No cóż, praca, praca, załatwianie spraw i tylko kilka dni pozostało mi tam na przyjemności takie jak całkowite oddanie się ukochanej osobie, bez trosk, zmartwień i zaprzątania sobie głowy innymi sprawami. Przynajmniej te kilka chwil w świątecznej gorączce mogliśmy spędzić tylko we dwoje. Mam nadzieję, że teraz rozumiecie, dlaczego mnie tutaj nie było, a jeśli jeszcze nie, mój następny post objawi Wam tajemnicę, dlaczego od dłuższego czasu pojawiam się na blogu tak rzadko.

A teraz chciałabym życzyć Wam wszystkiego, co najlepsze w 2019 roku, oby spełniły się Wasze marzenia, a uśmiech nigdy nie schodził Wam z twarzy. Szczęśliwego Nowego Roku! 🎉

Share
Tweet
Pin
Share
No comments
Newer Posts
Older Posts

About Magdalene Anne

About Magdalene Anne
A Flight Attendant who found her place in the world. Loving the sea, travels, evening walks on the beach and a little magic. Flying high & Dreaming wild. BASED IN: DUBAI, UAE.

MENU

  • Home
  • Flight Attendant
  • Life in Barcelona, Spain
  • Life in Venice, Italy
  • About Me.
  • Contact
  • Privacy Policy of Magdalene Anne Blog.

Social Media

Social Media
If you want to see more of my adventures, travel experience, cabin crew life and get to know me better... Follow me on my Instagram account @flymagdalene_

recent posts

Popular Posts

  • Windy top
  • Typical stewardess
  • Scared girl

Blog Archive

  • ►  2020 (24)
    • ►  September (1)
    • ►  August (1)
    • ►  May (6)
    • ►  April (3)
    • ►  February (4)
    • ►  January (9)
  • ▼  2019 (25)
    • ►  December (5)
    • ►  October (1)
    • ►  September (6)
    • ►  August (1)
    • ►  July (3)
    • ►  May (4)
    • ▼  January (5)
      • Originality.
      • Born To Fly
      • Blogger's Life.
      • Flight Attendant!
      • London Holiday.
  • ►  2018 (65)
    • ►  December (1)
    • ►  November (4)
    • ►  October (5)
    • ►  September (5)
    • ►  August (6)
    • ►  June (2)
    • ►  May (5)
    • ►  April (5)
    • ►  March (11)
    • ►  February (7)
    • ►  January (14)
  • ►  2017 (41)
    • ►  December (11)
    • ►  November (7)
    • ►  October (1)
    • ►  September (5)
    • ►  August (4)
    • ►  July (5)
    • ►  June (2)
    • ►  March (1)
    • ►  February (3)
    • ►  January (2)
  • ►  2016 (33)
    • ►  December (4)
    • ►  November (4)
    • ►  October (2)
    • ►  September (5)
    • ►  August (6)
    • ►  May (5)
    • ►  April (1)
    • ►  February (2)
    • ►  January (4)
  • ►  2015 (39)
    • ►  December (4)
    • ►  November (6)
    • ►  October (7)
    • ►  September (3)
    • ►  August (19)

Contact Form

Name

Email *

Message *

NEWSLETTER

Created With By ThemeXpose & Blogger Templates