Born To Fly

by - 5:34 PM


Some people from an early age grow up in the belief that they will sacrifice their lives to work on board the aircraft. Just feel that they are made for it, that they were born to fly and can't imagine following any other path than this one. 
Others, at some point, realize that the job of a stewardess or steward simply interests them more than all other professions, they would like to try, but... They are afraid, don't know how, whether they are fit to that and what's the most important - where and how to start.

And how was it with me? What made me become a flight attendant? Did I know from the beginning that I wanted to work among clouds in the sky and followed my heart as long as I achieved it?
Well, no. Although since I remember, whenever I was on various occasions at the airport (and I traveled quite often), I stood by the window looking at the airplanes with admiration in my eyes, as if they were angels who just came down from the sky, being on board felt like in paradise, and additionally was a person who the structure and operation of almost all types of existing passenger aircraft in the world and the history of air accidents and disasters knows inside-out, I would never have thought before that I would fly, however not as a passenger, but as a cabin crew. And believe me or not, if anyone even a year ago told me that I will fulfill myself today, living literally in the sky, I would have laughed and told a man to go and see the doctor, because I think they're crazy. And yet, today I am, I'm flying, enjoying life and admire the view of the earth from a bird's eye view. So how did it happen that I decided to apply for recruitment to airlines? The story is simple and not too complicated, even quite light and a bit funny, because... To try my strength in the aviation, made me... Just one song! Yes, exactly like that, on a sunny day my headphones played a holiday (no, absolutely not Despacito, which I sincerely hate, and I know that for most of you it was the first picture of "holiday song" ) and suddenly in front of my eyes I had a vision of myself, walking through the airport in uniform and with a suitcase in my hand. Moment after that, a hurricane started to swirl in my mind, that maybe it is something for me, that maybe I should try, check myself, because I always liked to fly, actually I loved it a lot, but I didn't think about the stewardess profession, although I could. I had the good conditions, the passion, and yet never before such an idea appeared on my mind, even for a moment.
And so I started looking for the websites of various airlines in search of recruitment announcements for the cabin crew position, until finally I found something good for a beginner who has never worked in this field before, I sent my CV, soon afterwards to my great surprise I got an invitation to a multi-stage Assessment Day, which, as it turned out later, ended successfully for me and... This way with the e-mail notifying about the results of the recruitment process that came to me after eight long days of waiting and led to tears flowing from my eyes and making me cry like a baby - my flying adventure began, which very soon has become my way of life. 
Some time ago I couldn't imagine myself as a flight attendant, today I can't imagine going through life by any other way than this air and winged one. Now aviation is a part of me, something that is my oxygen, my blood and propulsion. Flying is something that gives me power, what allows me to fly up and something about what I have serious plans for the future. Because my wings are just starting to spread. 
As you can see, sometimes it's enough to take one impulse, one step to discover a calling of life. 
It was just so short time ago when I was crawling in the Irish airlines, and now I'm in the process of changing the board for the one of much higher rank, and which airline has taken me under its wings? You will find out soon ✈️






Niektórzy już od najmłodszych lat dorastają w przekonaniu, że swoje życie poświęcą pracy w samolotach. Po prostu czują, że są do tego stworzeni, że urodzili się, by latać i nie wyobrażają sobie pójścia inną drogą, niż właśnie ta. 
Inni zaś w pewnym momencie uświadamiają sobie, że zawód stewardessy czy stewarda zwyczajnie interesuje ich bardziej niż inne profesje, chcieliby spróbować, ale... Boją się, nie wiedzą jak, czy się nadają i co najważniejsze - od czego tak naprawdę zacząć.

A jak było ze mną? Co sprawiło, że zostałam stewardessą? Czy od początku wiedziałam, że chcę pracować w chmurach i podążałam za głosem serca tak długo, aż udało mi się to zrealizować? 
Otóż nie. Mimo, że od kiedy pamiętam, zawsze gdy tylko byłam z różnych okazji na lotnisku (a podróżowałam dość często), stałam przy szybie patrząc na samoloty z zachwytem w oczach, jakby były aniołami, które właśnie zeszły z nieba, przebywając na pokładzie czułam się jak w raju, a dodatkowo byłam osobą, która budowę i funkcjonowanie niemalże wszystkich typów istniejących samolotów pasażerskich i historię wypadków i katastrof lotniczych zna na pamięć, nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że kiedyś będę latać, jednak nie w roli pasażera, a jako cabin crew. I wierzcie mi lub nie, gdyby ktoś jeszcze rok temu powiedział mi, że dziś będę się spełniać żyjąc dosłownie w przestworzach, parsknęłabym śmiechem i kazała człowiekowi iść się leczyć, bo chyba zwariował. A jednak, dzisiaj jestem, latam, cieszę się życiem i delektuję widokiem ziemi z lotu ptaka. Więc jak to się stało, że w ogóle zdecydowałam się zgłosić na rekrutację do linii lotniczych? 
Historia prosta i niezbyt skomplikowana, a wręcz dość lekka i nieco śmieszna, bo... Do spróbowania swoich sił w lotnictwie skłoniła mnie... Jedna piosenka! Tak, dokładnie tak, pewnego słonecznego dnia przez moje słuchawki płynął wakacyjny kawałek (nie, absolutnie nie Despacito, którego szczerze nie znoszę, a wiem, że dla większości z was było pierwszym skojarzeniem "wakacyjnej piosenki" ) i nagle przed oczami zaświeciła mi wizja siebie, idącej przez lotnisko w mundurze i z walizką w ręce. Chwilę po tym, po głowie zaczął krążyć mi huragan myśli, że może to jest coś dla mnie, że może powinnam spróbować, sprawdzić swoje siły, bo przecież od zawsze lubiłam latać, a wręcz to kochałam, ale o zawodzie stewardessy nie myślałam, a mogłam. Miałam do tego warunki, zamiłowanie, a jednak nigdy wcześniej taki pomysł nawet na chwilę nie pojawił się w mojej głowie. 
I tak oto zaczęłam przeglądać strony internetowe różnych linii lotniczych w poszukiwaniu ogłoszeń o naborze na stanowisko cabin crew, aż w końcu znalazłam coś dobrego dla osoby początkującej, która nigdy dotąd w tej dziedzinie nie pracowała, wysłałam swoje CV, wkrótce potem ku mojemu wielkiemu zdziwieniu dostałam zaproszenie na kilkuetapowy Assessment Day, który jak się później okazało, zakończył się dla mnie pomyślnie i... Tak właśnie mailem z wynikami rekrutacji, który dotarł do mnie po ośmiu długich dniach oczekiwania i doprowadził do łez płynących z oczu jak u niemowlaka - rozpoczęła się moja latająca przygoda, która stała się moim sposobem na życie. 
Kiedyś nie potrafiłam wyobrazić sobie siebie jako stewardessy, dzisiaj nie potrafię wyobrazić sobie przejścia przez życie inną drogą, niż ta powietrzna i skrzydlata. Teraz lotnictwo to część mnie, coś, co jest moim tlenem, krwią i napędem. Latanie to coś, co daje mi siłę, co pozwala piąć się w górę i z czym wiążę poważne plany na przyszłość. Bo moje skrzydła dopiero się rozwijają.
Jak widać czasem wystarczy jeden impuls, jeden krok, by odkryć w sobie życiowe powołanie. 
Dopiero co raczkowałam w irlandzkich liniach, a teraz już jestem w trakcie zmiany pokładów u przewoźnika znacznie wyższej rangi, a jaka linia przyjęła mnie teraz pod swoje skrzydła? Tego dowiecie się wkrótce ✈️

You May Also Like

0 comments