Scared girl

by - 3:27 PM


Many things happen on board the aircraft, less and more typical, funny and scary. I've been asked many times if something strange happened to me during work, something that I particularly remember, so today I will tell you about something what makes me laugh now, but then laughter was the last thing I could think about. 


Have you ever met a stranger who looks identical, point to point the same as someone you know pretty well? Like someone who lives on the other end of the world? Not only looks but also speaks and acts like a clone? What was your reaction? Surprise, mirth, or maybe a prickle of excitement and fear? 
Today, just thinking of those events, smile comes to my face and I burst out laughing, but that day I was terrified. Why? 
So attention attention... Although today I don't know how it is even possible, why it automatically blocked me, then... I got scared of my passenger. A passenger who came to the galley as if nothing had happened, and innocently asked for a cup of cola. Yes, a flight attendant with several years of experience stood up, holding the ordered cups, with eyes wide open like a toad, mouth open and was not able to utter a single word except the only thing that came to my mind then "What the hell are you doing here?!". Fortunately, I managed to bite my tongue on time before I said something to this guy that I would regret at the moment of releasing these words from my mouth. Everything would be perfect, if not the fact that the unlucky passenger was amused by the whole incident, after which he stated that "We probably know each other from somewhere". Apparently, not only I had the impression that I was in a hidden camera and the situation was carefully directed and controlled from the hideout, and someone who was watching at that moment had fun of his life. Although, after all, someone took advantage of it, because a colleague working with me at the back almost suffocated from the laughter, and was close to pee from this hilarity. 

In the end, a mysterious and embarrassing coincidence, ended with a concert of laughter among the crew, a thousands of thousands jokes and an analysis of a poor passenger a million times. The unlucky one became the hero of the day and a hot topic on Galley.fm radio. 
And this way, from awkwardness to fun, the scared girl became a cheerful anti-stress and the atmosphere booster of the whole, long flight.












Na pokładach samolotów dzieją się różne rzeczy, mniej i bardziej typowe, śmieszne i przerażające. Byłam wielokrotnie pytana, czy i mnie w czasie pracy spotkało coś dziwnego, co szczególnie zapadło mi w pamięć, tak więc dzisiaj opowiem o tym, co teraz wywołuje u mnie śmiech, ale wtedy wcale do śmiechu mi nie było. 


Zdarzyło wam się kiedyś spotkać obcą osobę, która wygląda identyczne, kropka w kropkę jak ktoś, kogo dobrze znacie? Jak ktoś, kto mieszka na drugim końcu świata? Nie tylko wygląda, ale też mówi i zachowuje się jak klon? Jaka była wasza reakcja? Zdziwienie, rozbawienie, a może dreszczyk emocji i przerażenie? 
Dziś na samo wspomnienie tamtych wydarzeń na mojej twarzy maluje się uśmiech i wybucham śmiechem, jednak tamtego dnia byłam śmiertelnie przerażona. Dlaczego? 
A więc uwaga uwaga... Chociaż dzisiaj nie wiem jak to w ogóle możliwe, dlaczego automatycznie mnie zablokowało, wtedy... Przestraszyłam się swojego pasażera. Pasażera, który jak gdyby nigdy nic, przyszedł do kuchni i niewinnie poprosił o kubek coli. Tak tak, stewardessa z kilkuletnim doświadczeniem stanęła jak wryta, trzymając w ręce zamówione kubki, z oczami wytrzeszczonymi jak ropucha, otwartymi ustami i nie była w stanie wydusić z siebie słowa, oprócz jedynego, co przyszło mi wtedy do głowy "Co ty tutaj do diabła robisz?!". Na szczęście, udało mi się w porę ugryźć w język zanim wypaliłam do gościa coś, czego pożałowałabym w momencie wypuszczenia tych słów z ust. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie fakt, że feralnego pasażera całe zajście rozbawiło, po czym uznał, że "My się chyba skądś znamy". Najwidoczniej nie tylko ja miałam wrażenie, że jestem w ukrytej kamerze i sytuacji starannie wyreżyserowanej i sterowanej z ukrycia, a ktoś, kto w tym momencie to obserwował, miał ubaw po pachy. Chociaż w sumie, ktoś na tym skorzystał, bo kolega pracujący ze mną z tyłu prawie udusił się z ukrywanego śmiechu, mało brakowało, żeby się posikał z tego ataku głupawki. 

Koniec końców, tajemniczy i żenujący zbieg okoliczności, skończył się koncertem śmiechów wśród załogi, milionem żartów i analizą biednego pasażera razy milion. Nieszczęśnik stał się bohaterem dnia i hot tematem radia Galley.fm. 
I takim oto sposobem od niezręczności do zabawy, przerażona dziewczynka stała się środkiem rozweselającym na wagę złota i odganiaczem stresu całego, wcale nie krótkiego lotu.






You May Also Like

0 comments