Business Class
Most large, prestigious and long-distance airlines offer their passengers the possibility of flights in business class and first class. In the zone for people who want to feel more comfortable, have more space and privacy than in the economy class and highest standards of service on board the aircraft. After such a trip, people usually leave the plane relaxed, calm, full and in a good mood... This is from the perspective of our passengers.
And what does a flight in business class look like through the eyes of a flight attendant?
We all start working in economy class. There is no way to get around it or jump over it. The economy is such a foundation, the stage from which every member of the cabin crew begins their career. Only later, working in the good airline, you can be promoted to business or first class service, but nothing at once, everything takes time and experience.
Looking from the side, you could say that there is not much to do in business, there are fewer passengers than in the economy, and in fact these people just want to relax, work on the computer or read a book, and the flight attendant only occasionally gives something to drink or eat, so they don't work hard at all, because what an effort it is.
However, in fact it's not like that at all. It's not as easy as it seems. Working in business class, I also encountered many difficulties, with very specific passengers, and the work itself is not just smiling and looking after travelers from time to time.
To be able to start working in business at all, you need to undergo special training, learn luxurious service, preparing and serving meals, serving expensive alcoholic drinks, starters, desserts, arranging tableware, presenting the menu and many others, in accordance with all savoir vivre guidelines and maintaining the highest standards of service.
There are no plastics in business class. There are no cheap cups, plastic trays and cans. What matters here is elegance, class, top standard.
There is no chillout during the flight, there is no laziness, you have to work like a Swiss clock, constantly think two steps ahead, have everything buttoned up, perfectly prepared and arranged so that passengers can not only rest during the trip, not only to please the taste buds with meals, but also to satisfy the eyes of what is on their plates.
Before my first day in business, I was terrified. I was shaking like jelly, and my legs were made of cotton wool on my way to the flight. I felt that it would be a disaster, that I wouldn't be able to manage and that it would be a total failure. Luckily, despite my bad feelings and difficult start, everything was fine and with each another flight, when I was getting used to it - it was getting better and better.
Working in this zone gave me a lot of valuable experience, even though at first I felt lost like a little lamb and didn't count on ever finding myself there in a business class. There were many great moments, great memories, but I also didn't miss the unpleasantness of haughty, narcissistic stuffed shirts (read some passengers).
That bad? No. Not that bad. Yes, there were people from hell, celebrities and haughty people, but luckily not all of them. Such pearls happen everywhere, although it cannot be denied that here they are a bit more often than in economy...
I experienced everything, everything strengthened me, and most importantly... It opened the way for me to much better opportunities, which I hadn't even dreamed of when flying in business, and in no way I could imagine myself in the role for which the experience with silver class led me, for which now, in retrospect, I am extremely grateful.
Większość dużych, prestiżowych i dalekobieżnych linii lotniczych oferuje swoim pasażerom możliwość lotów w klasie biznes i klasie pierwszej. W strefie dla osób chcących poczuć się bardziej komfortowo, mieć więcej przestrzeni i prywatności niż w ekonomicznej i najwyższych standardów obsługę na pokładzie samolotu. Po takiej podróży ludzie zazwyczaj opuszczają samolot zrelaksowani, wyciszeni, najedzeni i w dobrym nastroju... To z perspektywy naszych pasażerów.
A jak wygląda lot w klasie biznesowej oczami stewardessy?
Wszyscy zaczynamy od pracy w klasie ekonomicznej. Tego nie da się w żaden sposób obejść ani przeskoczyć. Ekonomik to taka podstawa, etap, od którego swoją karierę rozpoczyna każdy członek personelu pokładowego. Dopiero później, pracując w odpowiedniej linii, można awansować do obsługi klasy biznesowej czy pierwszej, jednak nic od razu, wszystko wymaga czasu i doświadczenia.
Patrząc z boku, można by powiedzieć, że w biznesie nie ma zbyt wiele do robienia, jest mniejsza ilość pasażerów niż w ekonomii i tak naprawdę ci ludzie chcą się po prostu zrelaksować, popracować na komputerze czy poczytać książkę, a stewardessa jedynie od czasu do czasu podaje coś do picia czy zjedzenia, więc w sumie wcale się nie napracuje, bo co to za wysiłek.
Jednak w rzeczywistości to wcale nie tak. Wcale nie jest tak łatwo, jak się wydaje. Pracując w klasie biznesowej również napotkałam na wiele trudności, na bardzo specyficznych pasażerów, a sama praca to też nie samo uśmiechanie się i doglądanie podróżników od czasu do czasu.
Żeby w ogóle móc zacząć pracować w biznesie, trzeba przejść specjalne szkolenie, nauczyć się luksusowego serwisu, przygotowywania i nakładania posiłków, serwowania drogich alkoholi, przystawek, deserów, układania zastawy, przedstawiania karty dań i wielu innych, zgodnie ze wszystkimi wytycznymi savoir vivre'u i zachowaniem najwyższych standardów obsługi.
W biznes klasie nie ma plastików. Nie ma tanich kubeczków, plastikowych tacek i puszek. Tu liczy się elegancja, klasa, najwyższa półka.
W czasie lotu nie ma luzu, nie ma obijania się, trzeba działać jak w szwajcarskim zegarku, ciągle myśleć o dwa kroki w przód, mieć wszystko dopięte na ostatni guzik, idealnie przygotowane i ułożone, aby pasażerowie nie tylko mogli podczas podróży wypocząć, nie tylko zadowolić posiłkami kubki smakowe, ale też nacieszyć oczy wyglądem tego, co znajduje się na ich talerzach.
Przed swoim pierwszym dniem pracy w biznesie byłam przerażona. Trzęsłam się jak galaretka, a idąc na lot miałam nogi jak z waty. Czułam, że to będzie katastrofa, że sobie nie poradzę i wyjdzie z tego totalna porażka. Całe szczęście mimo złych przeczuć i niełatwego początku, wszystko było dobrze i z każdym kolejnym lotem, kiedy zaczynałam już się przyzwyczajać - było coraz lepiej.
Praca w tej strefie dała mi wiele cennego doświadczenia, mimo, że na początku czułam się zagubiona jak mała owieczka i nie liczyłam na to, że kiedykolwiek się odnajdę. Było wiele świetnych momentów, super wspomnień, ale też nie ominęły mnie przykrości ze strony wyniosłych, narcystycznych bufonów (czyt. niektórych pasażerów).
Aż tak źle? Nie. Nie aż tak źle. Owszem, zdarzali się ludzie z piekła rodem, gwiazdunie i pyszałki, ale całe szczęście nie wszyscy. Takie kwiatki zdarzają się wszędzie, chociaż nie da się ukryć, że tu nieco częściej niż w ekonomii...
Wszystko przeżyłam, wszystko mnie wzmocniło, a co najważniejsze... Otworzyło przede mną drogę do o wiele lepszych możliwości, o których latając wtedy w biznesie nawet mi się nie śniło i w żaden sposób nie potrafiłam sobie wyobrazić siebie w roli, do której doświadczenie z silver class mnie doprowadziło, za co teraz, z perspektywy czasu jestem wyjątkowo wdzięczna.
0 comments