MagdaleneAnne  Blog ★

You know guys, I had some good friends. Some even like best friends, close like a part of the family. We had thousands of things to talk about and never enough... And one day I just "woke up" and felt like... We are total strangers, not friends or besties anymore.


Looking at them and trying to understand what really happened that our conversations started to be more out of kindness, good manner than genuine will and vibe. Because there was no vibe anymore. I started to try to figure out what changed, that I don't feel it anymore and more and more talking to these people fills me with nonsense and irritation, sometimes even embarrassment than joy and power I felt before, for years interacting with them in any way.

I feel like there is nothing to talk, totally different point of view, different life perspective, totally different levels and even more different stage of personality growth. Sometimes I look at them and ask myself, how? I'm trying to understand, I'm trying to adjust, but I can't. I can't adjust to lower level of life advancement. I can't adjust to easy life approach. I can't adjust to "whatever, I can't change anything" attitude.

Maybe it's because of all my experience, my worldwide living, many heavy to carry but also extremely enriching and mind-broadening experiences, I can't feel well around people who just got stuck with their "early twenties" level, living without thinking about tomorrow, their comfort zones, with people who don't empower me, don't fill my mind anymore...

Because I aspire to get higher & higher and inspire, and that's never changing that I wanna get all what's challenging. Never settling for less. 

Of course I still like them but conversations are so faded, so enforced, without the vibe that used to be there... Sometimes just like talking to someone ten years younger than me.

They think that my life stage, my life experience is science fiction, and I wonder "How can you be so childish, what the eff did I see in you as my friend?". 

And the circle is closed.




















































Wiecie, miałem kilku dobrych znajomych. Najlepszych, w jakiś sposób nawet bliźnich jak część rodziny. Mieliśmy tysiące tematów do rozmowy i nigdy nie było dość... I pewnego dnia po prostu "obudziłem się" i poczułem, że... Nie jesteśmy już besties, a zupełnie obcymi sobie osobami. 


Patrzyłam na nich i próbowałam zrozumieć, co się naprawdę wydarzyło, nasze rozmowy zaczęły być bardziej z życzliwości, dobrych manier niż szczerych chęci i "tego czegoś". Bo tego czegoś już nie było. Zaczęłam zastanawiać się, co się zmieniło, że już tego nie czuję i coraz częściej konwersacje z tymi ludźmi napełniają mnie nonsensem i irytacją, czasem nawet zażenowaniem niż radością i energią, którą czułem wcześniej, przez lata wchodząc z nimi w przeróżne interakcje.

Czuję, że nie ma o czym rozmawiać, a jest zupełnie inny punkt widzenia, inna perspektywa życiowa, zupełnie inne poziomy i jeszcze bardziej inny etap rozwoju osobowości. Czasami patrzę na nich i zadaję sobie pytanie, jak? Próbuję zrozumieć, próbuję się dostosować, ale nie mogę. Nie mogę przystosować się do niższego poziomu zaawansowania życia. Nie potrafię przystosować się do lekkomyślnego podejścia do życia. Nie potrafię przystosować się do postawy "Obojętnie i tak, nic nie mogę zmienić”.

Może to z powodu całego mojego doświadczenia, mojego życia w różnych miejscach, latając po świecie, wielu ciężkich, ale także niezwykle wzbogacających umysł i poszerzających horyzonty doświadczeń, nie czuję się dobrze w towarzystwie ludzi, którzy po prostu utknęli na poziomie „wczesnej dwudziestki”, żyjąc bez myślenia o jutrze, kulących się w strefie  komfortu, z ludźmi, którzy mnie nie wzmacniają, nie sprawiają, że czuję się w jakikolwiek sposób zmotywowana...

Ponieważ dążę, by być coraz wyżej i wyżej, i inspirować. Zawsze walczę o to, co najlepsze, stawiam sobie coraz większe wyzwania i nie osiadam na laurach. 

Oczywiście nadal ich lubię, ale nasze rozmowy są tak wyblakłe, tak wymuszone, bez tej szczególnej nici porozumienia, która tam była… Czasami jakbym rozmawiała z kimś o dziesięć lat młodszym ode mnie.


Oni myślą, że mój etap życia, moje doświadczenie życiowe to science fiction, a ja zastanawiam się „Jak możesz być taki dziecinny, co ja widziałem w tobie jako moim przyjacielu?”. 

I kółko się zamyka.




Share
Tweet
Pin
Share
No comments

To nie fejk. To historia prawdziwa. Prawdziwa sytuacja. To wszystko stało się naprawdę.
Cała akcja rodem z mało śmiesznego filmu, rozegrała się już jakiś czas temu. Długo uważałam, że lepiej już do tego nie wracać, ale... Przeczytaj, a przekonasz się, że niektórzy nie znają granic. W bardzo negatywnym sensie, nie znają.


Każdy ma w życiu kogoś, kto go nie lubi, w końcu wszyscy jesteśmy inni, nie musimy wszystkim przypadać do gustu i tak też jest - zawsze komuś coś nie pasuje, nawet czekolada mleczna niedobra, bo woli gorzką 😉

Nie jest też nowością, że często ktoś w swojej zaciętości względem drugiego człowieka, próbuje mu w jakiś sposób, mniej lub bardziej wyszukany - zaszkodzić. O tyle, o ile chęć upieczenia kogoś na pełnym ogniu z totalnej antypatii i nienawiści mogę jeszcze pojąć, bo przecież taki motyw jest powszechnie znany i popularny jak papier toaletowy w każdej toalecie, o tyle ochoty na uśmiercenie kogoś z rzekomej sympatii i później otwarcie przez sprawczynię przyznanej chęci zwrócenia na siebie uwagi innych ludzi - zabij mnie, ale nie jestem w stanie zrozumieć do dzisiaj i raczej już nigdy nie zrozumiem.

Tak tak, dobrze przeczytałeś. Z sympatii i genialnego pomysłu, jak tu ściągnąć do siebie przerażonych ludzi i stanąć w blasku fleszy. Tak więc... Show must go on.

Wszystko zadziało się w czasie, kiedy postanowiłam na jakiś czas ulotnić się z mediów społecznościowych, pozamykać konta i po prostu odpocząć. Odciąć się od świata internetu i skupić na sobie, bez napływu niepotrzebnych informacji i zbędnych bodźców z zewnątrz. Tak też było. Zniknęłam, nie ogłaszając dlaczego ani na jak długo. Niektóre profile dezaktywowałam, inne pozostały otwarte, ale na nie nie zaglądałam. Nie logowałam się do sieci, aż... Zaczęłam dostawać wiadomości. Dużo wiadomości. Mnóstwo wiadomości. Wiadomości od ludzi mi nieznanych, takich, których kojarzyłam jedynie z internetu, czy dalszych znajomych, którzy mało wiedzieli, co się w moim życiu działo. Wszystkie wołające o jakikolwiek odzew i pytające czy żyję.

Kiedy przeczytałam pierwszą, myślałam, że koleżanka za dużo wypiła i za mocno wciągnęła ją impreza, albo po prostu stroi sobie ze mnie nieśmieszne żarty. Dlaczego? Bo kto o zdrowych zmysłach pisze mi, że po internecie latają nowości iż... Ja nie żyję, a autorka tych rewelacji podała datę mojej śmierci i datę pogrzebu?! No nie, zdecydowanie połknęła całą butelkę wina jednym łykiem. A jednak...

Otwierając kolejną wiadomość od zaniepokojonej dziewczyny z o wiele bardziej rozwiniętym opisem sytuacji i linkiem do portalu, po którym informacje o mojej rzekomej śmierci się szerzyły i profilu, który owe plotki rozsiewał, myślałam, że spadnę z krzesła i nie wstanę. Czyli jednak to była prawda, nie żarcik kumpeli po pijaku. Tego jeszcze w mojej historii nie grali, żeby ktoś za życia uśmiercił mnie i pochował, a oprócz tego stworzył cały scenariusz tego co się stało, kiedy się stało i podał się za kogoś z grona moich bliskich znajomych, kto ma te informacje z pierwszej ręki. No hit, ekstremalnie żałosny hit.

Niestety, niektórzy dali się nabrać i byli w niemałym szoku, kiedy okazało się, że zmartwychwstałam, a szczególnie w szoku była dziewczyna, która za stworzenie tej historyjki odpowiadała. Dziewczyna, która jak się szybko przekonałam była mi kimś zupełnie obcym, nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, ona sama również nigdy mnie nie spotkała, a obserwowała jedynie w sieci.

Jak szybko straciła całą odwagę i charyzmę, kiedy osoba, którą w swoich opowieściach pozbawiła życia, napisała do niej, zapytała dlaczego i grzecznie, ale dobitnie przekazała, co o niej myśli. Wtedy artystce nie było już do śmiechu i po dziesiątce przeprosin i tłumaczeń uznała, że...


Stworzyła całą historię tylko dlatego, że wiedziała, iż ludzie zastanawiają się, dlaczego zniknęłam i jeśli rozpowie, że ja nie żyję, a ona wie co się stało i ma najnowsze informacje, to przyciągnie zainteresowanie i zdobędzie dużo obserwatorów. 

Genialny pomysł, prawda? Cóż za bystre dziewczę, sama nie wymyśliłabym tego lepiej 🙃


Wspominając powyższą historię, poważnie zastanawiam się dokąd zmierz
















 This is not fake. It's a real story. Real situation. It all really happened.



Share
Tweet
Pin
Share
No comments
Newer Posts
Older Posts

About Magdalene Anne

About Magdalene Anne
A VVIP Flight Attendant, citizen of the world, living in the sky and loving Greece. Addicted to seafood, travel, evening walks on the beach and a little magic, roses & chocolate always welcome. BASED IN: TURKEY, ASIA.

MENU

  • Home
  • Flight Attendant
  • Life in Antalya, Turkey
  • Life in Dubai, United Arab Emirates
  • Life in Barcelona, Spain
  • Life in Venice, Italy
  • Life in London, United Kingdom
  • My Emirates Flight Attendant Story
  • About Me
  • Contact
  • Privacy Policy of Magdalene Anne Blog.

Social Media

Social Media
If you want to see more of my adventures, travel experience, cabin crew life and get to know me better... Follow me on my Instagram account @flymagdalene_

recent posts

Popular Posts

  • So this is Christmas!🎄
  • Best friends to strangers
  • She tried to KILL ME

Blog Archive

  • ▼  2021 (21)
    • ▼  September (2)
      • Best friends to strangers
      • She tried to KILL ME
    • ►  August (4)
    • ►  July (1)
    • ►  June (1)
    • ►  May (3)
    • ►  April (2)
    • ►  March (5)
    • ►  February (2)
    • ►  January (1)
  • ►  2020 (24)
    • ►  September (1)
    • ►  August (1)
    • ►  May (6)
    • ►  April (3)
    • ►  February (4)
    • ►  January (9)
  • ►  2019 (25)
    • ►  December (5)
    • ►  October (1)
    • ►  September (6)
    • ►  August (1)
    • ►  July (3)
    • ►  May (4)
    • ►  January (5)
  • ►  2018 (65)
    • ►  December (1)
    • ►  November (4)
    • ►  October (5)
    • ►  September (5)
    • ►  August (6)
    • ►  June (2)
    • ►  May (5)
    • ►  April (5)
    • ►  March (11)
    • ►  February (7)
    • ►  January (14)
  • ►  2017 (41)
    • ►  December (11)
    • ►  November (7)
    • ►  October (1)
    • ►  September (5)
    • ►  August (4)
    • ►  July (5)
    • ►  June (2)
    • ►  March (1)
    • ►  February (3)
    • ►  January (2)
  • ►  2016 (33)
    • ►  December (4)
    • ►  November (4)
    • ►  October (2)
    • ►  September (5)
    • ►  August (6)
    • ►  May (5)
    • ►  April (1)
    • ►  February (2)
    • ►  January (4)
  • ►  2015 (37)
    • ►  December (4)
    • ►  November (6)
    • ►  October (6)
    • ►  September (2)
    • ►  August (19)

Contact Form

Name

Email *

Message *

Created With By ThemeXpose & Blogger Templates