My Turkish beginning

by - 12:00 AM


Would you be surprised if I write that I would never expect to live in Turkey and that if anyone had told me something like that a year ago, I would have thought they were crazy?
Probably not, because I wrote and said exactly the same thing when I moved to every country I've lived in before... But well...
My surprise at the situation is not fake at all, it's purely authentic. Especially that according to my perfect plan, I was still supposed to live richly and colorfully in the kingdom of splendor called Dubai, but this is another fairy tale, about it at another time... And yet life surpised me incredibly again, but it was sooo good surprise!




So my dear readers...

If you have been reading my blog and have been following me on social media for a long time, or maybe even from the very beginning, and you know what I do professionally, you also know that traveling around the world winding new nests is nothing extraordinary in my case, and the next move to another country is no surprise, and something totally expected, considering it a matter of time when I pop up again with information about my new home.

But if you are new here and you don't know my skills yet... Yes, know that I am a veteran of moving from country to country, from continent to continent, and if it was could, life would probably carry me even further.


The beginning of the year is probably my standard time of posting my life, career and localization news to social media and blog.




A little reminder of how colorful it is with me:


At the beginning of 2019, I informed you about the fact that I moved to Venice

* meantime there was also a move to Barcelona *

In early 2020, you might have glimpsed information about a new chapter of my life in Dubai

 In early 2021...




...And in early 2021, my wings carried me to TURKEY.


As you can easily guess, there are only two reasons that could bring me to Turkish territory indefinitely: Blind love or work.
I quickly clarify any doubts, no, no local man is responsible for my move to this country, but only (or even) my irresistible desire and need to explore the world and travel, combined with the pursuit of the greatest possible career development and gaining a lot of new experiences, which will enrich me as a human being with priceless values ​​and skills, and above all, open my mind even more.



Turkish life.


It sounds like an advertisement for an oriental trip or a romantic and dramatic Turkish telenovela with action in beautiful Istanbul or another local city.
As it turns out, in my case, "Turkish life" is not a catchy title of a book, film or an encouraging name for a tourist attraction, but... Real life, local community, culture, customs, climate, work and everyday life, which day by day I will become more and more integral part, until maybe one day I will feel like a local, at home... The first step has already been taken, who knows what is waiting around the corner, what my future will bring.



I look into the future with hope, but I am constantly faced with questions and doubts as to whether I will be happy here in the long run, whether I will arrange my life the way I want it, will I be satisfied with my current job, will I want to stay longer and longer or after a few months I will feel the need to leave and return to something more familiar, both privately and professionally?
There are many questions, and only time will give me the real answers.



There will definitely be other posts about living, working a traveling in Turkey, so if you are interested, stay with me 💛


































Będziecie zaskoczeni, jeśli napiszę, że nigdy nie spodziewałabym się, iż kiedykolwiek będę mieszkać w Turcji i że gdyby ktokolwiek powiedział mi coś takiego rok temu, uznałabym, że zwariował?
Pewnie nie, bo przecież dokładnie to samo pisałam i mówiłam przeprowadzając się do każdego kraju, w którym wcześniej mieszkałam... Ale cóż... 
Moje zdziwienie sytuacją wcale nie jest udawane, to czysty autentyk. Zwłaszcza, że według założonego mojego idealnego planu, w dalszym ciągu miałam sobie żyć bogato i kolorowo w królestwie przepychu zwanym Dubajem, ale to inna bajka, o niej kiedy indziej... A jednak życie po raz kolejny wykręciło mi niemałą, ale jakże pozytywną niespodziankę!




Więc moi drodzy czytelnicy...

Jeśli czytacie mojego bloga i obserwujecie mnie w mediach społecznościowych od dłuższego czasu, a może nawet od samego początku i wiecie czym się zajmuję, wiecie też, że wędrówki po świecie wijąc nowe gniazda to w moim przypadku nic nadzwyczajnego, a kolejna przeprowadzka do innego kraju to żadna niespodzianka i można się było tego spodziewać, uznając za kwestię czasu, kiedy znowu wyskoczę z informacją o swoim nowym miejscu zamieszkania. 

Jeśli natomiast jesteś tutaj nowy i nie znasz jeszcze moich możliwości... Tak, wiedz, że jestem weteranem przeprowadzek z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent, a gdyby się dało, pewnie poniosłoby mnie jeszcze dalej.


Początek roku to chyba już tradycyjnie mój standardowy czas wrzucania do mediów społecznościowych i na bloga moich życiowo-zawodowo-lokalizacyjnych nowości.




Dla krótkiego przypomnienia jak to ze mną kolorowo:


 Na początku 2019 powiadomiłam was o fakcie iż przeniosłam się do Wenecji

*po drodze nawinęła się jeszcze przeprowadzka do Barcelony*

   Na początku 2020 mogliście dojrzeć informacje o nowym rozdziale życia w Dubaju

 Na początku 2021...




...A na początku 2021 moje skrzydła poniosły mnie do TURCJI.


Jak możecie się łatwo domyślić, są tylko dwa czynniki, które mogły mnie na czas bliżej nieokreślony na ziemię turecką sprowadzić: Miłość bez pamięci albo praca.
Szybko rozwiewam ewentualne wątpliwości, nie, za moją przeprowadzkę do tego kraju nie odpowiada żaden lokalny mężczyzna, a jedynie (albo aż) moja nieodparta chęć i potrzeba poznawania świata i podróżowania w połączeniu z dążeniem do jak największego rozwoju kariery zawodowej i zdobycia ogromu nowych doświadczeń, które wzbogacą mnie jako człowieka o bezcenne wartości i umiejętności, a przede wszystkim jeszcze bardziej otworzą mój umysł.



Życie po turecku. 


Brzmi jak reklama orientalnej wycieczki albo romantycznej i dramatycznej do granic możliwości tureckiej telenoweli z akcją w przepięknym Stambule albo innym lokalnym mieście. 
Jak się okazuje, w moim przypadku "Życie po turecku" to wcale nie chwytliwy tytuł książki, filmu czy zachęcająca nazwa atrakcji turystycznej, a... Prawdziwe życie, lokalna społeczność, kultura, obyczaje, klimaty, praca i życie codzienne, którego z dnia na dzień będę się stawać coraz bardziej integralną częścią, aż być może pewnego dnia poczuję się jak tutejsza, jak u siebie w domu... Pierwszy krok już zrobiony, kto wie co czeka za rogiem, jak potoczą się moje dalsze losy.



Patrzę w przyszłość z nadzieją, jednak bezustannie towarzyszą mi też pytania i wątpliwości, czy będę tu na dłuższą metę szczęśliwa, czy ułożę sobie życie tak, jak tego chcę, czy będę zadowolona z obecnej pracy, czy będę chciała zostać na dłużej, czy już za kilka miesięcy poczuję potrzebę wyjazdu i powrotu do czegoś bardziej znajomego, zarówno prywatnie jak i zawodowo? 
Pytań jest mnóstwo, a odpowiedzi przyniesie tylko czas.



Z całą pewnością na temat życia i pracy w Turcji pojawią się jeszcze inne posty, więc jeśli jesteście zainteresowani, zostańcie ze mną 💛







You May Also Like

0 comments