Celebrate your life
Problems, bad news, uncertain situation, quarrels, breakups, disease, work, money... These are just a few points from a long list of things that can effectively mess thoughts up and destroy a good mood, and above all are the perfect partners in crime of the silent killer - stress. Stress, from which it's difficult to escape, it's actually impossible, but you can always reduce it. Are you good at this or you hardly survive the storm?
What I write here can be very surprising for some people, but it is painfully real.
Everyone in everyday life encounters a lot of stressful events and situations, but not everyone responds well to these stimuli. Most people usually become a nervous wreck when exposed to adverse conditions, although many don't want to admit it, even to themselves. Even for themselves, and above all for the environment, they put on a tough guy's mask that hides a storm inside and worries about everything around. You, dear reader, probably know pretty well what I am writing about, because you have certainly experienced it yourself or are currently experiencing it. Needle for needle and man becomes a bristling ticking bomb that must one day explode, leading to destruction outside, or what worse - inside.
I'm writing about it for one important reason, which (especially in the current situation, which is not easy for anyone), you must remember and never forget.
I was also a masked doll who's been carefully hiding everything she felt, everything that exhausted my mind. For people, a grin from ear to ear, and inside I was devoured by stress, fear, one big mess. For people, everything perfect, and in real crying in secret, so that nobody notices, just so nobody knows that something bad is going on. Yes, yes, exactly. This is the most real side of me. The same person who was basically empowered by stress at work and coped even with dancing on a knife blade, in private life was not so light and stress-free.
Until the moment that opened my eyes and realized a very important thing. Until the moment when only a few weeks ago I was one step close to losing my life, until I thought it was over and all good memories passed through my mind like a movie, and all I could hear was just silence.
This event changed my thinking totally. And going ahead of your wrong conclusions - no, it had nothing to do with the corona pandemic. Since then, smaller and larger problems, blurred perspectives, ambitious plans constantly moving away, everyday turbulence and occasional bombing, or situations similar to walking on a minefield, or not necessarily cheerful currently reality, have stopped to be so important as before.
I stopped fighting my thoughts, stopped stressing about what I couldn't change, stopped worrying and thinking about things that took a smile off my face and things that simply - blocked and burned me from the inside, and I began to see two times more of what was good, even in these darkest moments, and above all - enjoy every moment I have.
Someone who has known me for a long time will say that I've always been like this, an incurable optimist who even sees gold in coal, so nothing new. Yes, maybe no big change, but it is great, because you can believe me or not - not everything was as it seemed, and being a person last-minute saved from death, you begin to look at life from a completely different perspective and feel gratitude for every breath. It all made me realize that there was still a lot of pessimism in me that I didn't see, or rather ignored, because it didn't hurt my eyes like it does now.
That's why you and all those who are also stressed too much and can easily be maneuvered into darkness, rethink every negative news a hundred times and are afraid of what will happen tomorrow, feel uncertain, both during a pandemic and when the better days come and it will be over, in everyday life and at work - I advise you to focus only on what gives strength, pleasure, a sense of fulfillment, progress, happiness... And value every second, enjoy every breath, show love to the people you love, take on challenges, do what you lacked courage before and enjoy life because you never know when you may lose it, so appreciate it because you only have one. Enjoy, love, smile as much as possible and be happy, and put stress and other negative things aside. Sounds trivial, but it can change a lot.
Problemy, złe informacje, niepewna sytuacja, kłótnie, rozstania, choroby, praca, pieniądze... To tylko kilka elementów z długiej listy rzeczy, które potrafią skutecznie zmącić myśli i popsuć dobry nastrój, a przede wszystkim są idealnymi partnerami cichego zabójcy - stresu. Stresu, od którego ciężko jest uciec, właściwie jest to niemożliwe, ale zawsze można go ograniczyć. Jesteś w tym dobry czy ciężko Ci wytrwać?
To, co tutaj napiszę, dla niektórych może być bardzo zaskakujące i zadziwiające, ale do bólu prawdziwe.
Każdy w życiu codziennym spotyka się z ogromem stresujących wydarzeń i sytuacji, ale nie każdy na te bodźce reaguje dobrze. Większość ludzi zazwyczaj po wystawieniu na niezbyt sprzyjające warunki, staje się kłębkiem nerwów, mimo, że wielu nie chce się do tego przyznać, nawet przed samym sobą. Nawet dla siebie samych, a przede wszystkim dla otoczenia, zakładają maskę twardziela, który w środku skrywa burzę i martwi się wszystkim wokoło. Ty, drogi czytelniku, zapewne dobrze wiesz, o czym piszę, bo z całą pewnością sam tego doświadczyłeś bądź aktualnie doświadczasz. Igiełka do igiełki i człowiek staje się najeżoną tykającą bombą, która kiedyś musi wybuchnąć, prowadząc do destrukcji na zewnątrz, albo co gorsza - wewnątrz.
Piszę o tym z jednego ważnego powodu, o którym (zwłaszcza w obecnej sytuacji, która dla nikogo nie jest łatwa), trzeba sobie przypomnieć i nigdy o nim nie zapominać.
Ja też byłam taką zamaskowaną lalką, która bardzo starannie ukrywała wszystko to, co czuła, wszystko to, co mnie męczyło. Dla ludzi uśmiech od ucha do ucha, a w środku zżerał mnie stres, strach, jeden wielki bałagan. Dla ludzi wszystko idealnie, a w rzeczywistości płacz w ukryciu, żeby nikt nie zauważył, żeby tylko nikt nie wiedział, że dzieje się coś złego. Tak tak, tak, było. To jak najbardziej realna druga strona mnie. Ta sama osoba, która w pracy stresem niemalże się żywiła i radziła sobie nawet z tańcem na ostrzu noża, w życiu prywatnym już taka lekka i bezstresowa nie była.
Aż do momentu, który otworzył mi oczy i uświadomił bardzo ważną rzecz. Do momentu, kiedy zaledwie kilka tygodni temu mało brakowało, a moje życie by się skończyło, do momentu, kiedy myślałam, że to już koniec i wszystkie dobre wspomnienia stanęły mi przed oczami, a w uszach miałam tylko głuchą ciszę. To zdarzenie zmieniło mój tok myślenia o 180 stopni. I od razu wyprzedzam mylne skojarzenia - nie, nie miało to nic wspólnego z panującą pandemią. Od tamtej chwili problemy mniejsze i większe, zamazane perspektywy, wciąż oddalające się ambitne plany, zawirowania dnia codziennego i okazjonalne bombardowania bądź sytuacje przypominające chodzenie po polu minowym, czy niekoniecznie wesoła obecnie otaczająca nas rzeczywistość, przestały mieć takie znaczenie jak wcześniej.
Przestałam toczyć walkę myśli, przestałam się stresować tym, czego nie mogę zmienić, przestałam się zamartwiać i myśleć o sprawach, które zabierały uśmiech z twarzy i mówiąc najprościej - blokowały mnie i wypalały od wewnątrz, a zaczęłam ze zdwojoną siłą dostrzegać to, co dobre, nawet w tych najczarniejszych chwilach, a przede wszystkim - cieszyć się każdą chwilą, którą mam.
Ktoś, kto zna mnie już od dłuższego czasu powie, że przecież ja zawsze taka byłam, niepoprawna optymistka, która nawet w węglu widzi złoto, więc nic nowego. Owszem, może i żadna z pozoru wielka zmiana, ale jednak wielka, bo możecie mi wierzyć lub nie - nie wszystko było takie jak się wydawało, a będąc osobą w ostatniej chwili uratowaną przed śmiercią, zaczyna się patrzeć na życie z zupełnie innej perspektywy i czuć wdzięczność za każdy oddech. To wszystko uświadomiło mi, że było we mnie jeszcze wiele czarnowidztwa, którego nie dostrzegałam, albo raczej ignorowałam, bo nie raziło mnie po oczach tak jak teraz.
Dlatego też Tobie i wszystkim, którzy również stresują się w nadmiarze, dają się łatwo wmanewrować w ciemne zaułki, przeżywają każdą negatywną wiadomość razy sto i boją się, co będzie jutro, gdybają i czują niepewność, zarówno w czasie pandemii, jak i wtedy, kiedy nadejdą lepsze dni i będzie już po wszystkim, w życiu codziennym i w pracy - radzę skupić się tylko na tym, co daje siłę, sprawia przyjemność, daje poczucie spełnienia, rozwoju, realizacji i cenić każdą sekundę, cieszyć się każdym oddechem, okazywać miłość tym, których kochasz, podejmować wyzwania, robić to, na co brakowało Ci wcześniej odwagi i cieszyć się życiem, bo nigdy nie wiesz, kiedy możesz je stracić, więc doceń je, bo masz tylko jedno. Ciesz się, kochaj, uśmiechaj jak najwięcej i bądź szczęśliwy, a stres i inne negatywne rzeczy odstaw na bok. Brzmi banalnie, ale może zmienić wiele.
0 comments