MagdaleneAnne  Blog ★

ENG

Did I burn myself out?
Did I get tired?
Did I run out of steam?
Isn't writing already for me?
Maybe.
I am definitely overtired, actually exhausted. I feel like pumped out. Writing doesn't bring me the joy as it's been doing for a few last years. Creating every single post isn't already coming easy to me, on the contrary, becomes a challenge, with compulsion, I'm lacking mood and power.
I admit I don't have a clue what happens. I don't know what happens to me. Several times within last weeks, the tries of writing the new post finished with tears. Stress? Hormones? I'm not able to understand the current thing, because after all I can't complain, in my life everything is fine, I am happy, the new phase is coming to me, and the blog which until last time has always evoked the smile on my face and I couldn't wait until I sit down and add something new here, after all I loved it. Differently I wouldn't persevere here almost three years, dedicating a lot of time and heart for creating the blog. The blog which was my greatest passion and the blog which now I'm giving a wide berth...
As a matter of fact you probably also noticed that during the last month I had really rarely appeared here. It is partly linked with the big changes occurring in my life, but in part also with the described situation.
What will be now? I don't have a clue. Really. For the first time for years I don't have a clue, what will be next with my website, whether we will survive this crisis, whether it will be the end. One thing is sure. I need rest, relaxation, refreshing and beginning anew. Perhaps after comeback from the travel my condition will be better and then again former will to the work on articles will come back. I can only count on the pardon of the time, I can do nothing more... I only hope that it won't be even worse...
And now? Now most probably I will try to force myself to create something new and to add here, in spite of the complete lack power, not to let to sink something what I created with whole my heart...


PL

Wypaliłam się?
Zmęczyłam?
Straciłam energię?
Pisanie nie jest już dla mnie?
Być może.
Zdecydowanie jestem zmęczona, a właściwie przemęczona. Czuję się jak wypompowana. Pisanie nie sprawia mi radości, jaką sprawiało przez ostatnie kilka lat. Stworzenie każdego posta nie przychodzi mi już łatwo, a wręcz przeciwnie, staje się wyzwaniem, przymusem, brak mi weny i siły.
Przyznaję szczerzę, że sama nie wiem co się dzieje. Co się ze mną dzieje. Kilka razy w ciągu ostatnich tygodni, próba napisania nowego wpisu zakończyła się łzami. Stres? Hormony? Nie potrafię zrozumieć obecnego stanu rzeczy, bo przecież nie mogę narzekać, w moim życiu wszystko dobrze się układa, jestem szczęśliwa, przede mną nowy etap, a blog do niedawna zawsze wywoływał uśmiech na mojej twarzy i nie mogłam się doczekać, żeby siąść i wrzucić tutaj coś nowego, przecież w końcu to kochałam. Inaczej nie wytrwałabym tutaj prawie trzech lat, poświęcając mnóstwo czasu i serca na tworzenie bloga. Bloga, który był moją największą pasją i bloga, którego teraz omijam szerokim łukiem...
Zresztą chyba sami też zauważyliście, że w przeciągu ostatniego miesiąca rzadko się tutaj pojawiałam. Po części jest to związane z dużymi zmianami zachodzącymi w moim życiu, ale po części też z opisaną powyżej sytuacją.
Co teraz będzie? Nie mam pojęcia. Naprawdę. Po raz pierwszy od lat nie mam pojęcia, co będzie dalej z moją stroną, czy przetrwamy ten kryzys, czy to będzie już koniec. Jedno jest pewne. Potrzebuję odpoczynku, relaksu, odnowy, odświeżenia i rozpoczęcia od nowa. Być może po powrocie z podróży mój stan się poprawi i znowu wrócą dawne chęci do pracy nad artykułami. Pozostaje mi się tylko zdać na łaskę czasu, nie mogę zrobić nic więcej... Mam jedynie nadzieję, że nie będzie jeszcze gorzej...
A teraz? Teraz pewnie będę próbowała zmuszać się do tworzenia czegoś nowego i wrzucania tutaj, mimo kompletnego braku siły, by to, co z sercem tworzyłam nie zatonęło... 

Share
Tweet
Pin
Share
No comments

ENG

How many times did you hear the question "Why you don't trust me, you don't believe?", "Why won't you give me the chance?"...? I can guess that at least once, and if you didn't hear, probably you asked someone.
Distrust, that's it. People so often wonder, why other people don't trust them, don't believe, aren't able to give the chance. Yet out of all complicated reasons, two are wielding control.
We don't believe the ones we don't know, what is understandable thing and these, we know too well, what is an even more understandable thing.
Distrust for strangers, is an obvious obviousness, the self-preservation instinct which we are being taught for the youngest years, in order not to be deluded and caught in a trap by somebody about bad intentions whom generally speaking we don't know. Nothing new, nothing surprising, just the daily bread.
However a mistrust towards people we know more than enough, is a masterpiece not for idiots, art of the self-defence, something what not everyone can afford, because there still are people who in spite of many scars, are marked by a high indicator of gullibility. It isn't necessary to think long in order to discover where such a phenomenon comes from.
If you went the gunshot wound through, would you rush up to the flying bullet one more time? I guess, that surely no, on the contrary, you would do everything in order to protect yourself from it, right? At least the majority of people about healthy consciousness would act this way. So why knowing a given person and knowing who really is, we would be supposed to trust them or what is worse to refresh it for the second time and next, if once they have already hurt us and we know very well that without a doubt they could and most probably will do it not only once again? After all it's like holding the own head out up to the guillotine. Why to believe promises of the man who already promised the earth many times, but after all did stick a stab in the back? Why to give credence to words of such a person, being aware that these are just empty words?
The most often not the people who generally speaking we don't know, but the ones we know as far as too well, are hurting and untrustworthy, who we are afraid of because we know that they are immature, that it isn't possible to trust them, or else will smash up everything into dust, because we realize that hurting the other man is a piece of cake for them or simply, are insincere, lying vipers, for whom talking about others and scandalmongering is the entire life, or charlatans, wanting only to harm.
Both so-so towards the strange figure it's possible to reduce the distrust by getting to know better and building the trust, so once destroyed towards somebody whom we know long time, or what worse of family members - it is possible to rebuild never.
I know it from my own experience that persons who found their way to my black list years ago, still stay there and there are no chances for me to trust them again. I believe in nothing what they say and do, because I know very well that these are only lies, the falsehood and empty appearances. Once burnt place, remains sensitive forever. A life isn't a film, it isn't possible to withdraw it.



PL

Ile razy w życiu zdarzyło ci się usłyszeć pytanie "Dlaczego mi nie ufasz, nie wierzysz?", "Dlaczego nie dasz mi szansy?"...? Założę się, że przynajmniej raz, a jeśli nie usłyszałeś, to być może sam je komuś zadałeś.
Brak zaufania, to jest to. Ludzie tak często zastanawiają się, dlaczego inni ludzie im nie ufają, nie wierzą, nie potrafią dać szansy. A przecież spośród wszystkich zawiłych powodów i powodzików, prym wiodą dwa.
Nie ufamy tym, których nie znamy, co jest rzeczą zrozumiałą oraz tym, których znamy aż za dobrze, co jest rzeczą jeszcze bardziej zrozumiałą.
Brak zaufania do obcych, to oczywista oczywistość, instynkt samozachowawczy, którego jesteśmy uczeni od najmłodszych lat, by nie dać się zwieść i złapać w pułapkę przez kogoś o nieczystych intencjach, kogo w ogóle nie znamy. Nic nowego, nic zaskakującego, wręcz chleb powszedni.
Natomiast nieufność wobec ludzi, których znamy aż nadto, to majstersztyk nie dla idiotów, wyższa szkoła samoobrony, coś, na co stać nie każdego, bo wciąż zdarzają się ludzie, którzy mimo wielu blizn, nadał cechują się wysokim wskaźnikiem naiwności. Nie trzeba długo rozmyślać, by odkryć skąd takie zjawisko się bierze.
Czy gdybyś raz przeżył postrzał, rzuciłbyś się pod lecący pocisk raz jeszcze? Podejrzewam, że na pewno nie, a wręcz przeciwnie, zrobiłbyś wszystko, by się przed tym uchronić, czyż nie? Przynajmniej większość ludzi o zdrowych zmysłach tak by zrobiła. Dlaczego więc znając daną osobę i wiedząc, jaka naprawdę jest, mielibyśmy obdarzyć ją zaufaniem lub co gorsza odnowić je po raz drugi i kolejny, jeśli już raz nas skrzywdziła, zraniła i doskonale wiemy, że bez wątpienia mogłaby i pewnie zrobi to jeszcze nie raz? Przecież to jak nadstawianie własnej głowy pod gilotynę. Po co wierzyć w obietnice człowieka, który niejednokrotnie już obiecywał złote góry, a ostatecznie wbijał nóż w plecy? Z jakiej racji dawać wiarę słowom takiej osoby, mając świadomość, że są to puste słowa?
Często najbardziej krzywdzącymi i niegodnymi zaufania nie są ludzie, których w ogóle nie znamy, a ci, których znamy aż za dobrze, których się obawiamy, bo wiemy, że są podlotkami, że nie można im zaufać, bo wszystko rozwalą w proch, bo zdajemy sobie sprawę, że zranienie drugiego człowieka to dla nich bułka z masłem, albo zwyczajnie, są fałszywymi, zakłamanymi żmijami, których całym życiem jest obgadywanie innych i rozsiewanie plotek, albo szarlatanami, chcącymi tylko zaszkodzić.
I o tyle, o ile brak zaufania wobec obcej postaci można zredukować nawiązując znajomość i to zaufanie budując, tak raz zniszczonego w stosunku do kogoś, kogo znamy długo, bądź co gorsza członka rodziny - można nie odbudować nigdy.
Z własnego doświadczenia wiem, że osoby, które trafiły na moją czarną listę lata temu, nadal na niej pozostają i nie ma dla nich żadnych szans, bym ponownie im zaufała. Nie wierzę w nic, co mówią i robią, bo doskonale wiem, że to tylko kłamstwa, fałsz i puste pozory. Miejsce raz sparzone, pozostaje czułe na zawsze. Życie to nie film, nie można go cofnąć.

Share
Tweet
Pin
Share
No comments

ENG

Questions, questions, questions...
All of you ask so many questions. Everyday I receive tens of new, all about this one and only thing. I know that you want to know. I know that you expect the answer, the confirmation, the denial or anything else. I know too that some of you guess, other no, but everyone wants to get to know something more. Most probably you are also wondering, why recently my activity on the blog is so low and whether first and second have something in common. So yes, have. And actually it is the only answer I want and I can give you. I'll keep the rest for myself until the end, I will tell nothing, I won't answer questions, the private life will be private and as I wrote some time ago, nothing will change it.
So this way unfortunately, my dear, but your curiosity and desire for getting to know details won't be fulfilled. All you can get is the air and you have to be pleased with what is 😊



PL

Pytania, pytania, pytania...
Wszyscy zadajecie tak wiele pytań. Codziennie docierają do mnie dziesiątki nowych, wszystkie na ten jeden, jedyny temat. Wiem, że chcecie wiedzieć. Wiem, że oczekujecie odpowiedzi, potwierdzenia, zaprzeczenia czy czegokolwiek innego. Wiem też, że niektórzy z Was się domyślają, inni nie, ale każdy chce dowiedzieć się czegoś więcej. Pewnie zastanawiacie się też, dlaczego ostatnio moja aktywność na blogu jest taka mała i czy jedno z drugim ma coś wspólnego. Otóż tak, ma. I w zasadzie jest to jedyna odpowiedź, którą chcę i mogę Wam dać. Resztę zachowam dla siebie do samego końca, nie zdradzę niczego, nie odpowiem na pytania, życie prywatne pozostanie prywatnym i jak już kiedyś pisałam, nic tego nie zmieni.
Tak więc niestety moi drodzy, Wasza ciekawość i chęć poznania szczegółów nie zostaną zaspokojone. Musicie obejść się smakiem i cieszyć tym, co jest 😊

Share
Tweet
Pin
Share
No comments

ENG

London.
Beautiful city with the soul, mysterious, famous for cool days and a lot of the rainfall.
The Big Ben, Tower Bridge, London Eye, Oxford Street and the Hyde Park... There are only a few of the considerable list of symbols of this beautiful city, which being here, definitely is worthwhile seeing, and you certainly won't regret it.
Streets and small streets, where the past meets the modernity, effectively enchain and stand out in tourists' memory. Admittedly London has "this something". Even though personally I wouldn't like to live or to stay here for a long time, because I can't stand the cool, humid climate, where the umbrella is an everyday tool kit - atmosphere of this place is charming me, every time I am here. The number of the attraction and absorbing places is large enough, that nobody will be bored, and even if, it is always possible to get into the train and go out to seaside Brighton adored by Londoners and to relax on the beach, listening to the noise of waves or to have a nice time on Brighton Pier, amongst local variety and the nice birds which with great willingness will join to the meal eaten by us 😉
But! If there is somebody who doesn't like the sweetness, especially chocolate delicious things in the form of M&M's tasting of childhood? If you are also their admirer, you can't not to visit probably the tastiest nook of the British capital city. The proposition sounds the more temptingly, that M&M's World is only in a few places in the world and what's more in the biggest and most well-known and rich metropolises, that is, except London: Las Vegas, Orlando Florida, New York City and Shanghai. Inviting, right? To be so close and not to have break in the land of favourite sweets of the childhood is an inexcusable sin. I recommend and definitely mark this point as unmissable during the visit in the capital of England.
Finishing this short post, not necessarily typical for me and my blog, I can frankly recommend the several days' trip to London and surroundings, however with my own prospect I admit that despite everything I couldn't last here longer than just for a few days, among others because of unfriendly for me climatic conditions, which in the long run are an extreme challenge for me.


PL

Londyn.
Piękne miasto z duszą, owiane mgłą tajemniczości, słynące z chłodnych dni i dużej ilości opadów deszczu.
Big Ben, Tower Bridge, London Eye, Oxford Street i Hyde Park... To tylko kilka z pokaźnej listy symboli tego pięknego miasta, które będąc tu, zdecydowanie warto zobaczyć, a na pewno się nie pożałuje.
Ulice i uliczki, gdzie ślady przeszłości stykają się z nowoczesnością, skutecznie przykuwają uwagę i zapadają w pamięć turystów. Trzeba przyznać, że Londyn ma w sobie "to coś". Mimo, że osobiście nie chciałabym tutaj mieszkać ani zostać na dłużej, bo nie znoszę chłodnego, wilgotnego klimatu, gdzie parasol jest niezbędnikiem codziennym - atmosfera tego miejsca mnie czaruje, za każdym razem, kiedy tu jestem. Ilość atrakcji i zajmujących miejscówek jest na tyle duża, że nikt nie będzie się nudzić, a nawet jeśli, zawsze można wsiąść w pociąg i wyskoczyć do uwielbianego przez Londyńczyków nadmorskiego Brighton i zrelaksować się na plaży, wsłuchując się w szum fal lub spędzić miło czas na Brighton Pier, pośród lokalnych urozmaiceń i sympatycznego ptactwa, które z wielką chęcią przyłączy się do spożywanego przez nas posiłku 😉
Ale! Czyż jest ktoś, kto nie lubi słodkości, a zwłaszcza czekoladowych pyszności w formie smakujących dzieciństwem M&M's? Jeśli Ty również jesteś ich wielbicielem, nie możesz nie odwiedzić chyba najbardziej smakowitego zakątka brytyjskiej stolicy. Propozycja brzmi tym bardziej kusząco, że M&M's World znajduje się tylko w kilku miejscach na świecie i to w największych i najbardziej znanych i bogatych metropoliach, a mianowicie, oprócz Londynu są to: Las Vegas, Orlando Floryda, Nowy Jork i Szanghaj. Zachęcająco, prawda? Być tak blisko i nie wstąpić do krainy ulubionych słodyczy dzieciństwa to niewybaczalny grzech. Polecam i zdecydowanie oznaczam ten punkt jako obowiązkowy podczas wizyty w stolicy Anglii.
Kończąc ten krótki post, niekoniecznie dla mnie i mojego bloga typowy, szczerze rekomenduję kilkudniowy wyjazd do Londynu i okolic, jednak z mojej własnej perspektywy przyznaję, że mimo wszystko nie wytrzymałabym tam dłużej niż właśnie wspomniane kilka dni, między innymi ze względu na nieprzyjazne mi warunki klimatyczne, których zniesienie na dłuższą metę jest dla mnie wyzwaniem ekstremalnym.

Share
Tweet
Pin
Share
No comments

ENG

I don't have to answer every question.
I don't have to talk about everything, to reveal every detail of my life.
It's not my duty to be an opened book for everyone who wishes it.
I'm not an information service.
I don't have to let in into my home, the wallet and the bed of nosey, nosy, but first of all strange persons.
It isn't my task to be scared what others will think.
My life isn't someone's life so that somebody could decide on what happens there.
My body is my body, not the public property so that hot discussions about it took place.
In my life the definition of the privacy is well-known and nobody or nothing will never make it disappear.
My future is my future, not the interesting jigsaw for persons who never talked to me.

And finally ME, I am myself and only myself.
The fact that you will steal my photo and upload to the social media won't cause that you will be me.
Fact that you will think the fairy tale up for yourself and accuse me that I stole you the blog won't transform my achievements into yours.
The fact that you will hijack my biography to yourself, won't make you become me or the better version of somebody whom you are.
I'm not a star so that strange persons debate about me, and the Internet boiled from rumours, news and the human curiosity.
I'm not a celebrity so that somebody created profiles sacrificed to me and my fan clubs.
I'm not a machine on the radar which is possible to track, to control and to observe without limitation.
I'm not an insect in the laboratory so that everyone could be allowed to observe every change in me with the magnifier.
But first of all - I have my rights, my limits, my privacy, I'm nobody's property and no one has the right to violate it.



PL

Nie muszę odpowiadać na każde pytanie.
Nie muszę mówić o wszystkim, ujawniać każdego szczegółu ze swojego życia.
Moim obowiązkiem nie jest bycie otwartą księgą dla każdego, kto sobie tego życzy.
Nie jestem serwisem informacyjnym.
Nie muszę wpuszczać do swojego domu, portfela i łóżka wścibskich, ciekawskich, a przede wszystkim obcych osób.
Moim zadaniem nie jest lękanie się tego, co pomyślą inni.
Moje życie nie jest czyimś życiem, by ktoś mógł decydować o tym, co się w nim dzieje.
Moje ciało jest moim ciałem, a nie własnością publiczną, by toczyły się na jego temat gorące dyskusje.
W moim życiu znane jest pojęcie prywatności i nikt ani nic nigdy nie sprawi, że ono zniknie.
Moja przyszłość jest moją przyszłością, a nie ciekawą układanką, dla osób, które nigdy ze mną nawet słowa nie zamieniły.

I wreszcie JA, jestem sobą i tylko sobą.
To, że ukradniesz moje zdjęcie i wstawisz na portal społecznościowy nie sprawi, że będziesz mną.
Fakt, że wymyślisz sobie bajkę i oskarżysz mnie, że ukradłam ci bloga nie zamieni moich zasług w twoje.
To, że przypiszesz sobie mój życiorys, nie uczyni ciebie mną ani lepszą wersją kogoś, kim jesteś.
Nie jestem gwiazdą, by na mój temat debatowały obce osoby, a internet wrzał od plotek, newsów i ludzkiej ciekawości.
Nie jestem celebrytką, by ktoś zakładał poświęcone mi profile i fankluby.
Nie jestem maszyną na radarze, którą można do woli śledzić, kontrolować i obserwować.
Nie jestem owadem w laboratorium, by można było pod lupą bacznie obserwować każdą zmianę, która we mnie zachodzi.
A przede wszystkim - mam swoje prawo, swoje granice, swoją prywatność, nie jestem niczyją własnością i nikt nie ma prawa tego naruszać.

Share
Tweet
Pin
Share
No comments
Newer Posts
Older Posts

About Magdalene Anne

About Magdalene Anne
A VVIP Flight Attendant, citizen of the world, living in the sky and loving Greece. Addicted to seafood, travel, evening walks on the beach and a little magic, roses & chocolate always welcome. BASED IN: TURKEY, ASIA.

MENU

  • Home
  • Flight Attendant
  • Life in Antalya, Turkey
  • Life in Dubai, United Arab Emirates
  • Life in Barcelona, Spain
  • Life in Venice, Italy
  • Life in London, United Kingdom
  • My Emirates Flight Attendant Story
  • About Me
  • Contact
  • Privacy Policy of Magdalene Anne Blog.

Social Media

Social Media
If you want to see more of my adventures, travel experience, cabin crew life and get to know me better... Follow me on my Instagram account @flymagdalene_

recent posts

Popular Posts

  • So this is Christmas!🎄
  • Best friends to strangers
  • She tried to KILL ME

Blog Archive

  • ►  2021 (21)
    • ►  September (2)
    • ►  August (4)
    • ►  July (1)
    • ►  June (1)
    • ►  May (3)
    • ►  April (2)
    • ►  March (5)
    • ►  February (2)
    • ►  January (1)
  • ►  2020 (24)
    • ►  September (1)
    • ►  August (1)
    • ►  May (6)
    • ►  April (3)
    • ►  February (4)
    • ►  January (9)
  • ►  2019 (25)
    • ►  December (5)
    • ►  October (1)
    • ►  September (6)
    • ►  August (1)
    • ►  July (3)
    • ►  May (4)
    • ►  January (5)
  • ▼  2018 (65)
    • ►  December (1)
    • ►  November (4)
    • ►  October (5)
    • ►  September (5)
    • ►  August (6)
    • ►  June (2)
    • ►  May (5)
    • ▼  April (5)
      • Burnout?
      • (Not)Believe.
      • Questions.
      • London Vibes.
      • Secrets.
    • ►  March (11)
    • ►  February (7)
    • ►  January (14)
  • ►  2017 (41)
    • ►  December (11)
    • ►  November (7)
    • ►  October (1)
    • ►  September (5)
    • ►  August (4)
    • ►  July (5)
    • ►  June (2)
    • ►  March (1)
    • ►  February (3)
    • ►  January (2)
  • ►  2016 (33)
    • ►  December (4)
    • ►  November (4)
    • ►  October (2)
    • ►  September (5)
    • ►  August (6)
    • ►  May (5)
    • ►  April (1)
    • ►  February (2)
    • ►  January (4)
  • ►  2015 (37)
    • ►  December (4)
    • ►  November (6)
    • ►  October (6)
    • ►  September (2)
    • ►  August (19)

Contact Form

Name

Email *

Message *

Created With By ThemeXpose & Blogger Templates